No tak myślę sobie - jestem całkiem normalna- chociaż czasami coś mnie gdzieś pędzi i gna, całkiem przeciętna - chociaż czasami mam nadzieję że nie aż tak całkiem bo przecież każdy ma w sobie coś jednorazowego. Nie za bogata, nie za piękna.
Młodość za mną - chociaż ciągle nosze w sobie ten piękny, szalony czas - w głowie, w myślach i w snach... A przede mną - zespół zachodzącego słońca.
Ale, ale nie jest tak źle. Ten wiek to raj… Świat już ze mną skończył i praktycznie rzecz biorąc, jestem dla niego niewidzialna. Nie męczy wymaganiami, nie przytłacza odpowiedzialnością. To jakby takie trzecie życie. Najpierw jest okres dziecięcy, następnie obowiązki dojrzałości, a na końcu, kiedy wszyscy myślą, że to koniec, wtedy przychodzi ona - wolność. Wreszcie mogę robić co chcę, myśleć co chcę, nawet być taka, jaka zawsze chciałam być. Porzucając ramy, w które wtłoczyło mnie społeczeństwo i w które wtłoczyłam się sama własnymi przekonaniami na temat tego, co powinnam a co nie.
Może nie skoczę na bungee - ale i po co skoro mam lęk wysokości. Nie przepłynę Atlantyku - i dobrze bo i tak nie lubię zimnej wody. I nie wdrapię się już na Mount Everest - ale chodzenie po górach nigdy nie było moja mocną stroną.
Za to moge marzyć, oglądać zachody słońca, pochylać się nad kwiatem, przeglądać się w kroplach deszczu... Tyle szczęścia na raz!
Młodość za mną - chociaż ciągle nosze w sobie ten piękny, szalony czas - w głowie, w myślach i w snach... A przede mną - zespół zachodzącego słońca.
Ale, ale nie jest tak źle. Ten wiek to raj… Świat już ze mną skończył i praktycznie rzecz biorąc, jestem dla niego niewidzialna. Nie męczy wymaganiami, nie przytłacza odpowiedzialnością. To jakby takie trzecie życie. Najpierw jest okres dziecięcy, następnie obowiązki dojrzałości, a na końcu, kiedy wszyscy myślą, że to koniec, wtedy przychodzi ona - wolność. Wreszcie mogę robić co chcę, myśleć co chcę, nawet być taka, jaka zawsze chciałam być. Porzucając ramy, w które wtłoczyło mnie społeczeństwo i w które wtłoczyłam się sama własnymi przekonaniami na temat tego, co powinnam a co nie.
Może nie skoczę na bungee - ale i po co skoro mam lęk wysokości. Nie przepłynę Atlantyku - i dobrze bo i tak nie lubię zimnej wody. I nie wdrapię się już na Mount Everest - ale chodzenie po górach nigdy nie było moja mocną stroną.
Za to moge marzyć, oglądać zachody słońca, pochylać się nad kwiatem, przeglądać się w kroplach deszczu... Tyle szczęścia na raz!
Komentarze
Prześlij komentarz