Czasami jestem zła na cały świat. Zła na słońce bo świeci, na deszcz bo pada, na sąsiadów bo znowu włączyli za głośno muzykę, na przyjaciół bo nie mają teraz i tu czasu, na mięśnie bo bolą, na zupę pomidorową bo z makaronem a nie z ryżem jak lubię... Nie wspomnę już o zmarszczkach, wałeczkach, niesfornych włosach i pryszczu na nosie całkiem nie w porę...
Okrutny świat nieprawdaż?
A potem siedząc spokojnie i popijając ukochaną kawę myślę sobie jakie to szczęście że mogę widzieć i słońce i deszcz, smakować wszelkie potrawy, słyszeć wszelkie dźwięki i nawet tę głośną muzykę ale i szept wiatru. Jak dobrze że mam przyjaciół, którzy oczywiście mają swoje sprawy i kłopoty ale są, lubią mnie i akceptują taką jaką jestem.
Moje zmarszczki, wałeczki, pryszcze - hmmm no cóż to ja, cała i rzeczywista i naturalna bez pomocy Photoshopa. Nie istnieję przecież po to by imponować światu lub żyć pod dyktando innych.
Jestem wolna - a świat jest piękny!!
Komentarze
Prześlij komentarz